Ucieczka wyśpiewana

Katarzyna Czarnecka 28-02-2010, ostatnia aktualizacja 01-03-2010 22:01

Polskie historie wojenne wciąż inspirują, nie tylko nas. Brawurowa akcja więźniów Auschwitz stała się tematem piosenki młodej Brytyjki. Usłyszeliśmy ją w Domu Spotkań z Historią.

*Kazimierz Piechowski i Katy Carr – dzieli ich spora różnica wieku, łączy niezwykła pogoda ducha

autor: Jakub Ostałowski
źródło: Fotorzepa
*Kazimierz Piechowski i Katy Carr – dzieli ich spora różnica wieku, łączy niezwykła pogoda ducha

Tuż przed godz. 16 w sobotę w Domu Spotkań z Historią nie było miejsc siedzących. Ponad 200 osób wypełniło hol. Publiczność wiedziała, że czeka ją pokaz filmu i minirecital. Jednak spora jej część nie kryła zdziwienia, kiedy w pierwszej piosence Katy Carr zabrzmiało po polsku zdanie „Kazek, zrób coś”.

Szacunek w nutach

Katy urodziła się w Nottingham, teraz mieszka w Londynie. Jej związki z Polską do pewnego momentu ograniczały się do wizyt u rodziny mamy. Ale kiedy zmarł jej dziadek, okazało się, że wyleczyć babcię z depresji może tylko historia.
– Któregoś dnia poprosiłam, żeby opowiedziała mi o wojnie – mówi. – Rozjaśniły się jej oczy. Okazało się, że ten potworny czas był dla niej jednocześnie najwartościowszy.
A później Katy odwiedziła ciotkę i w TVP zobaczyła – prezentowany też w sobotę – dokument Marka Tomasza Pawłowskiego „Uciekinier” (teraz reżyser zapowiada fabułę). Historia Kazimierza Piechowskiego – uczestnika najbardziej bodaj spektakularnej ucieczki z nazistowskiego obozu koncentracyjnego w Auschwitz – zaciekawiła ją i zainspirowała. – Poczułam do pana Kazika ogromny szacunek – opowiada. – A jak mogłam go wyrazić, jeśli nie w muzyce.

Metry strachu

Piosenka „Kommander’s Car” jest opisem kilkudziesięciu sekund ucieczki Piechowskiego i jego trzech kolegów. Momentu, w którym przebrani w esesmańskie mundury podjeżdżają „zorganizowanym” z obozowego garażu samochodem komendanta do ostatniego szlabanu. Jednak ten się nie unosi. – Mijaliśmy kolejne metry i ja już wiedziałem, że nam się nie udało – opowiadał pan Kazimierz. – Z odrętwienia wyrwał mnie kolega, który syknął do ucha to: Kazek, zrób coś! Otworzyłem drzwi auta i nakrzyczałem na esesmana, żeby się ruszył. I wyjechaliśmy. Katy świetnie to oddała. Brawo.

Marzenie o Ordonce

W sobotę Katy zaśpiewała i inne piosenki ze swojego trzeciego albumu „Coquette” (tę płytę – nawiązującą stylistyką do lat 40. – promuje „Kommander’s Car”, którego można posłuchać na jej stronie: www.katycarr.com). Wsłuchiwała się też w opowieści pana Kazimierza, np. o apelu, podczas którego ojciec Kolbe poszedł na śmierć za Franciszka Gajowniczka. Ale też o późniejszymczasie, kiedy – jak mówił – Bóg postanowił się do niego uśmiechnąć. Kiedy skończył 70 lat, okazało się, że mały kawałek jego ziemi ma dużą wartość. I tak obozowy numer 918, żołnierz AK i więzień stalinowskich cel może spełniać marzenie życia – zwiedzać świat.
Katy też ma marzenie. Chciałaby śpiewać piosenki Ordonki i Mieczysława Fogga. – Teraz jeszcze nie znam na tyle polskiego – mówi. – Ale niedługo zrobię to na pewno.

Share:

Leave a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*